Muzyki słucham codziennie, ale w domu przeważnie robię to na głośnikach wbudowanych w laptopa. Przez ostatnie tygodnie drastycznie podniosłem jakość audio, gdyż do testów przyjechały dwa głośniki Sonos One.
Sonos One to nie jest tani głośnik, gdyż kosztuje ok. 1000 złotych, a zestaw dwóch jak możecie łatwo policzyć to wydatek dwukrotnie większy. To zdecydowanie nie mało, ale jest to uznana marka, więc można liczyć na ponadprzeciętną jakość audio. Czy tak rzeczywiście jest?
Oczywiście, po dokładniejszą specyfikację odsyłam Was na stronę producenta: Sonos One.
Sonos One – jakość wykonania
Może jest to mylne wrażenie, ale wydaje mi się, że już po samej wadze można określić czy głośnik jest sprzętem z wyższej półki czy mamy do czynienia z tandetą. W tym wypadku waga jest spora, ponieważ wynosi aż 1,85 kg. Na szczęście idzie to w parze ze świetną jakością wykonania.
Już przy wyjmowaniu z pudełka, czuć że mamy do czynienia ze sprzętem lepszej klasy. Wszystko jest spasowane idealnie, a głośnik sprawia wrażenie jakby został wykonany z jednego elementu (choć tak oczywiście nie jest). Materiał, z którego został zrobiony ten sprzęt to w większości plastik, ale jest to tworzywo bardzo dobrej jakości. Życzyłbym sobie, aby wielu innych producentów stawiało na tak wysoką jakość wykonania swoich produktów.
Na uwagę zasługuje również przywiązanie do szczegółów. Tu pozwolę sobie zwrócić szczególną uwagę na dolną ścianę głośnika. W miejscu na kabel jest wcięcie, które sprawia, że ten nie wystaje, przez co urządzenie bardzo stabilnie stoi na gumowych nóżkach. Co ciekawe, jego włożenie jest banalnie proste i można to zrobić niemal nie używając siły. Za to jego wyciągnięcie to już inna sprawa i potrzeba dłuższej chwili, żeby to się udało. To dobrze, ponieważ nie ma nawet najmniejszej możliwości, żeby kabel wypadł samoistnie lub przy delikatnym ruchu.
Wygląd to kolejna zaleta tych głośników
Zawsze powtarzam, że wygląd to kwestia gustu, więc często najlepszym rozwiązaniem jest po prostu przejrzenie materiałów producenta oraz zdjęć, ale lubię też dorzucić swoje trzy grosze.
Głośniki Sonos One są bardzo minimalistyczne i spójne wizualnie. Nie ma tutaj zbędnych elementów czy czegoś nieprzemyślanego. Bez problemu będziecie mogli je postawić w salonie, sypialni czy biurze i będą wyglądać dobrze. Na rynku dostępna jest także czarna wersja kolorystyczna, więc każdy znajdzie coś dla siebie.
Moim zdaniem jest to po prostu sprzęt ładny. Nie rzucający się w oczy, ale będący świetnym uzupełnieniem wyglądu danego pomieszczenia. Wydaje mi się, że najlepszym podsumowaniem byłoby określenie ich mianem „dyskretnej elegancji”. A doświadczenie podpowiada, że wielu klientów szuka właśnie takich urządzeń. Co by nie mówić, świecące na tysiąc sposobów głośniki na pewno byłyby o wiele bardziej kontrowersyjnym wyborem i cieszy mnie, że Sonos nie zdecydował się na taki ruch.
Sonos One – jakość dźwięku
Warstwa audio to problematyczna do omówienia kwestia, ponieważ każdy z nas słyszy różne spektrum dźwięków nieco inaczej. Coś, co dla mnie może być muzycznym uniesieniem, dla kogoś innego będzie całkiem przyzwoitym dźwiękiem, a jeszcze na kimś innym takie a nie inne tony nie zrobią większego wrażenia.
Moim zdaniem, Sonos One pod względem jakości audio, to naprawdę wysoka półka. Słuchałem muzyki zarówno na jednym, jak i na dwóch głośnikach i za każdym razem było lepiej niż dobrze. Dźwięk był bardzo wyraźny i ciepły. Nie mogłem narzekać ani na niskie, ani na wysokie tony. Spektrum dźwięku było ponadprzeciętne zarówno w mocniejszych uderzeniach charakterystycznych dla muzyki elektronicznej, jak i w tych utworach, gdzie główną rolę odgrywał wokal, gitara prowadząca czy głębia dźwięku perkusji.
Niezależnie od głośności, dźwięk zawsze był bardzo czysty. Mam wrażenie, że Sonos One to atrakcyjny wybór zarówno dla tych, którzy czują muzykę całym sobą i zwracają na jakość dźwięku bardzo dużą uwagę, jak dla wszystkich tych, którzy czasem chcą po prostu posłuchać swoich ulubionych kawałków w komfortowym otoczeniu, być może bez doświadczania całej tej otoczki na poziomie niemal duchowym 😉 Sonos po prostu odrobił lekcję i stworzył urządzenie, które w ujęciu jakości brzmienia wyróżnia się na duży plus.
Muzyka gra, a telefon wyłączony?
Sonos One to głośnik Bluetooth, ale jego schemat działania odbiega nieco od innych konstrukcji tego typu. Jest to zarówno jego zaletą, jak i wadą.
Zacznę od plusów. Po sparowaniu głośników i podłączeniu do WiFi, musimy podłączyć źródło dźwięku w aplikacji producenta. W moim przypadku było to Spotify. Ogromnym plusem takiego rozwiązania jest to, że po połączeniu tych usług, telefon może być wyłączony, a głośniki i tak będą odtwarzać ostatnią wybraną playlistę.
Jest to świetnie rozwiązanie, ponieważ wystarczy podejść do głośnika, nacisnąć Play i można cieszyć się dobywającą się z głośnika muzyką. Przydaje się to również wtedy, gdy któryś z domowników chce posłuchać swoich utworów, a w domu nie ma akurat osoby ze smartfonem, na którym zainstalowana jest „główna” aplikacja. Co ważne, z poziomu głośnika możemy szybko ustawić głośność dźwięku.
Kolejnym atutem Sonosa One jest fakt, że mogę sterować muzyką poprzez aplikację, ale jeśli będę chciał porozmawiać, obejrzeć film na Youtube czy zrobić cokolwiek innego, nie ma żadnego problemu z synchronizacją. Przez głośnik w smartfonie posłuchamy audio z Youtube, a na Sonosach nieprzerwanie będzie lecieć muzyka ze Spotify. Dzięki tej funkcji mogłem spokojnie z kimś porozmawiać, a przy okazji nie psułem reszcie domowników imprezy (tak naprawdę nie robię imprez, ale mógłbym!). Co istotne, na głośnikach nie słychać co chwilę powiadomień z Messengera czy innych aplikacji.
Niestety, Sonos One ma też sporego minusa względem innych głośników Bluetooth. Nie możecie po prostu puścić muzyki z Youtube, gdyż nie podłączycie go w aplikacji Sonos. Jest możliwe sparowanie z Youtube Premium, ale nie da się ukryć, że jest to pewne ograniczenie.
Muszę jeszcze dodać, że po podłączeniu dwóch głośników i późniejszym wyłączaniu z prądu jednego z nich, nie będziecie mogli słuchać muzyki. Aplikacja pokazuje, że wystąpił błąd systemu i trzeba go albo rozłączyć albo sparować ponownie. Przynajmniej teoretycznie, ponieważ raz czy dwa udało mi się korzystać z całego systemu mimo jednego wypiętego głośnika. Prawdopodobnie wystąpił błąd, tylko za którym razem?
Na głośnikach widać jeszcze ikonę mikrofonu, ale nie dotyczy to naszego rynku. Sonos One współpracują z Alexą i u nas opcja sterowania głosem nie jest dostępna.
Aplikacja działa bez problemu
Jeśli chcecie dodać jakąś usługę, musicie to zrobić to poprzez aplikację Sonosa. Potem możecie korzystać z takiego Spotify i jedynie wybierać urządzenie zewnętrzne, czyli głośnik, ale pierwsza konfiguracja musi przejść przez oficjalną aplikację.
Sama aplikacja jest w porządku. Można w niej stworzyć różne pokoje/strefy i dodać do nich odpowiednie produkty, jest również opcja korekcji dźwięku czy nawet ustawiania alarmów. Wszystko jest przejrzyste i raczej bezproblemowe. Ja po kilku chwilach, dość płynnie z niej korzystałem. Podejrzewam, że zdecydowana większość użytkowników poskromi dedykowaną apkę od Sonosa bardzo szybko. W pewnym sensie jest to więc kolejny atut. Co by nie mówić, intuicyjna aplikacja to zawsze fajna sprawa, prawda?
Sonos One to świetne głośniki, ale czy idealne dla każdego?
Sonos One to bardzo dobry głośnik, a jeżeli możecie pozwolić sobie na zakup dwóch lub więcej, zbudujecie z nich świetny system audio. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to sprzęt najwyższych lotów i zapewne bardziej wymagający użytkownicy się nim nie zainteresują, ale każdy przeciętny zjadacz chleba lubiący dobrej jakości audio będzie z niego zadowolony. Mało tego, zaryzykowałbym stwierdzenie, iż dla niektórych maniaków wysokiej jakości brzmienia, będzie to również wybór całkiem dobry… choć może nie najlepszy.
Zdecydowanie byłbym zainteresowany zakupem, gdyby tylko nie jego cena. Za komplet dwóch głośników przyjdzie nam zapłacić blisko 2000 złotych (cena za sztukę to 999 złotych). Gdyby jednak trafiła się jakaś niezła promocja, zapewne nie zastanawiałbym się ani chwili. Sonos One nie tylko dobrze grają, wyglądają również świetnie, a ich obsługa jest banalnie prosta. Docenicie też świetną aplikację, która zarządza urządzeniem.
W dużym skrócie, jest to połączenie jakości audio i wygody na bardzo optymalnym poziomie. Brawo, Sonos! Daliście radę 🙂