pon.. paź 7th, 2024

Recenzja Teesa HYPERCARE PRO700 – jakość w dobrej cenie

TEESA HYPERCARE PRO700
TEESA HYPERCARE PRO700, fot. własne

Wybór maszynki do golenia to dla faceta trudna sprawa. Wiadomo, każdy z nas oczekuje jak najlepszych rezultatów, jednak czasem ogranicza nas też wysoka cena początkowa urządzeń. Czy Teesa HYPERCARE Pro700 to maszynka, która umiejętnie łączy przystępną cenę z niezłymi możliwościami? Zapraszam do recenzji.

Muszę się Wam przyznać, że od dobrych kilku lat przeważnie jestem zarośnięty. Lubię swoją brodę i raczej nie zamierzałem zmienić tego stanu rzeczy, ale na testy wpadła golarka. Model Teesa HYPERCARE PRO700 był pierwszym spotkaniem z takimi urządzeniami od wielu lat, więc podszedłem do tego z dużą ciekawością, ale też – nie da się tego ukryć – bez bagażu doświadczeń, tych dobrych, jak i tych złych. Ta golarka rotacyjna była dla mnie czymś nowym, dlatego też dla starych wyjadaczy tematu, wiele spostrzeżeń może wydać się banalnych. Mimo tego podniosłem rękawicę.

Co razem z maszynką?

W zestawie oprócz samej ładowarki znalazłem całkiem standardowe jak zakładam produkty: ładowarkę, szczoteczkę do czyszczenia, olejek do konserwacji oraz etui podróżne. W tej cenie produktu jest to dość sensowny zestaw, który z jednej strony nie porywa, ale też na pewno można stwierdzić, że nie odstaje.

HYPERCARE PRO700 sprawie niezwykle solidne wrażenie

Już od pierwszego kontaktu, stwierdziłem że jest to sprzęt bardzo solidny. Obudowa została wykonana ze świecącego tworzywa sztucznego oraz materiału przypominającego w dotyku połączenie plastiku i gumy. To dobry wybór, ponieważ HYPERCARE PRO700 (za każdym razem jak piszę nazwę, czuję się jakbym krzyczał, ale taka jest pisownia producenta 😉 ) pewnie leży w dłoni, nie ślizga się, nawet gdy mamy mokre dłonie, lub gdy maszynka jest mokra. Docenicie też certyfikat IPX7, który sprawia, że urządzenie powinno być dość trwałe.

Podczas moich testów nie zauważyłem też żadnych zarysowań czy odprysków lakieru, co zdarza się dość często przy lakierowanym plastiku. Nie mogę przyczepić się również do mechanizmów otwierania trymera oraz ostrzy golarki. Ich zawiasy sprawiają solidne wrażenie i jeśli ktoś się specjalnie nie postara, raczej nie powinien ich uszkodzić. Dobrze wyczuwalny jest także przycisk aktywujący urządzenie.

Na początku chciałem przyczepić się do osłonki ostrzy, która wydawała mi się dość słabo dopasowana, ale po dłuższym czasie, do niej również nie mam zastrzeżeń. Nie cechuje się ona taką solidnością jak cała reszta, ale nie mogłaby być mocniejsza, ponieważ jej zdejmowanie mogłoby być problematyczne. Jeśli jakiś element ma szansę się wyrobić po kilku miesiącach, to podejrzewam, że właśnie ten.

TEESA HYPERCARE PRO700
TEESA HYPERCARE PRO700, fot. własne

Golarka od Teesa może się podobać

Z jednej strony aż chce się powiedzieć: Panie, ja mam oceniać wygląd maszynki? Ona ma działać!

Racja, kilka lub kilkanaście lat temu, możliwe że tak właśnie bym napisał, ale nie dziś. Gadżety, nawet te bardziej praktyczne, niż rozrywkowe, mają wyglądać. Czy tego chcemy czy nie, kupujemy oczami, nawet jeśli to jest maszynka do golenia. Jeśli jedna nam się podoba, a druga nie, brzydsza musi mieć bardzo mocne argumenty, żeby wybrać właśnie ją.

TEESA HYPERCARE PRO700
TEESA HYPERCARE PRO700, fot. własne

Teesa HYPERCARE PRO700 jest dobrze wyprofilowana, ma sporo zaokrąglonych krawędzi i przecinają się na niej aż 3 kolory: czarny, srebrny oraz błękitny. Jeśli na tej podstawie miałbym ją ocenić, powiedziałbym że to dość standardowy sprzęt z wyższej lub średniej-wyższej półki. Jest po prostu zgrabna i ładna.

Smaczkiem jest również wyraźny wyświetlacz, który pokazuje stan ładowania baterii.

A jak z działaniem PRO700?

Na początku muszę przypomnieć, że żyję raczej na bakier z maszynką i golarka raczej też nie chciała mieć ze mną za dużo do czynienia. Byłem dość zarośnięty i Teesa radziła sobie jako tako z zarostem, ale strasznie wyrywała włosy, co nie było ani trochę przyjemne. Szczerze mówiąc, tego właśnie się spodziewałem, to po prostu nie jest wina sprzętu.

Gdy doprowadziłem się do jako takiego porządku przy użyciu dedykowanego trymera (nie tego w golarce), HYPERCARE PRO700 radził sobie zdecydowanie lepiej. Tak, nadal zdarzało mu się wyrywać co dłuższe włosy, ale przy tych krótkich było bezboleśnie. Tak prezentowałem się po kilku dłuższych chwilach.

Niestety albo ja nie mam na tyle cierpliwości, albo musiałbym bardziej przygotować się do tego testu, ale golarka nie poradziła sobie idealnie. W niektórych miejscach nadal zostało trochę dłuższego zarostu i szczerze mówiąc nie chciało mi się z tym bawić. Wziąłem zwykłe ostrze i poprawiłem gdzie trzeba, żeby było idealnie.

Czy w takim razie Teesa HYPERCARE PRO700 nie poradziła sobie ze mną?

Z jednej strony trochę tak, ale nie do końca. Większość mojej mord… twarzy było ogolona bardzo dobrze. Gdy sprawdzałem jej działanie na krótkim, kilkudniowych zaroście radziła sobie bardzo bez zastrzeżeń. U mnie problemem było to, że zarost miałem zdecydowanie za długi na taką maszynkę, a codzienne golenie raczej nigdy nie stanie się moim nawykiem. Warto, żebyście o tym drobnym szczególe pamiętali.

Golarka Teesa HYPERCARE PRO700 jest właśnie dla osób, które chcą mieć krótki lub wręcz zerowy zarost. Mam kilku znajomych, którzy zabierają ze sobą takie sprzęty na kilkudniowe wypady i chwalą je sobie dużo bardziej niż zwykłe żyletki. Przeważnie są dużo wygodniejsze, można golić się na sucho, a bateria wystarcza na 120 minut golenia.

TEESA HYPERCARE PRO700
TEESA HYPERCARE PRO700, fot. własne

Na koniec wspomnę, że zrobiłem sobie przez podejściem do recenzji małe wyzwanie. Umyślnie nie sprawdzałem ceny tej golarki, żeby potem ją móc strzelić ile powinna kosztować i sprawdzić czy miałem rację. Obstawiałem, że będzie ona wyceniona na jakieś 200-300 złotych. Pozytywnym zaskoczeniem okazało się być to, że za urządzenie trzeba zapłacić tylko 149 złotych.

Gdybym tylko zechciał częściej pokazywać się bez zarostu, mogłaby być to ciekawa opcja do wyboru.

[letsreviewaffiliate url=”https://www.teesa.pl/tsa0515″ text=”Teesa HYPERCARE PRO700 na stronie Teesa” size=”small” rel=”nofollow” target=”samewindow” accent=”#444″ border=”off”]

Powiązane