Ci z Was, którzy czytali choćby jedną recenzję mojego autorstwa wiedzą, że jestem sceptykiem, jeśli mowa o dziurkach w ekranie czy innej maści notchach. Skoro już koniecznie trzeba integrować ten element wyposażenia telefonu z wyświetlaczem, to zróbmy to porządnie. Ot, chowając moduł selfie „pod ekranem”, tak jak udało się to pewnemu chińskiemu producentowi.
Kamera selfie pod ekranem
Tego typu rozwiązanie znacząco wykracza poza walory estetyczne. Powiedziałbym, że na nowo przywraca ono ład i porządek. Użytkownik odzyskuje cały, duży ekran do swojej dyspozycji, co – na przykład – w grach może mieć czasem spore znaczenie. Od dłuższego czasu było wiadomo, że na tym polu rywalizuje Samsung, Xiaomi i Oppo. Jasne, były pewne plotki związane z innymi producentami, na czele z Huawei, ale o tym graczu mówiło się w tym kontekście niezbyt często.
Kto wygrał wyścig? Podejrzewam, że wielu z Was nigdy nie słyszało o tej firmie. Visionix. Brzmi zagadkowo, prawda? Tak czy inaczej, producent pokazał nagranie promocyjne, a dzięki leaksterowi, @IceUniverse, wiemy też, że przeźroczysty ekran bazuje na technologii OLED oraz na pikselach maskujących, których zadanie polega na zmaksymalizowaniu ilości światła, jaką zgarnia matryca. Wiadomo, im więcej światła, tym lepsze efekty można osiągnąć na przykład w dniu, gdy na niebie jest więcej chmur niż słońca.
China’s display manufacturers, Visionox, has just announced the world’s first mass-produced under-display camera solution. The world’s first under-display camera phone will be released. pic.twitter.com/QWkQioy2LZ
— ICE UNIVERSE (@UniverseIce) June 8, 2020
Kto jako pierwszy sięgnie po tę technologię? Chcąc być w pełni obiektywnym, należałoby odpowiedzieć bardzo krótko: nie wiadomo. Jeśli jednak popuścić wodze fantazji, to aż prosi się o powtórzenie trzech wymienionych wcześniej firm: Oppo, Xiaomi lub Huawei. Oczywiście, kolejność jest przypadkowa. Huawei ma swoją firmę zależną, która wykonuje dla nich wyświetlacze – BOE – dlatego tutaj raczej nie pokładałbym zbyt dużych nadziei.
Oczywiście, może zdarzyć się też tak, że lubiany producent, który stoi między innymi za rewelacyjnym Mate 30 Pro już ma swoją wersję tej technologii, tylko po prostu nie pochwalił się nią w mediach społecznościowych. To jednak tylko i wyłącznie gdybanie. Jeśli mielibyśmy trzymać się faktów, to jednego można być pewnym: wyścig właśnie rozpoczął się na dobre, a jego pierwsze efekty powinniśmy obaczyć już jesienią tego roku.
źródło: @IceUniverse na Twitterze, opracowanie własne
Comments are closed.