Nie da się nie zauważyć, że z roku na rok rośnie zuchwałość cyberprzestępców, którzy czyhają na każde nasze potknięcie w sieci. Aby zdobyć nasze dane posuwają się do najbardziej wyszukanych metod – potrafią nawet podszywać się pod firmy kurierskie by tylko uzyskać dostęp do naszych kont. Wszystko wskazuje na to, że zarówno oni, jak i chociażby służby wielu państw będą miały nowe narzędzie do sprawdzania nas w sieci. Mowa o aplikacji Clearview.
Skanowanie miliardów zdjęć w sieci? Proszę bardzo
Clearview pozwala na przeskanowanie zasobów Internetu w poszukiwaniu informacji o danej osobie w oparciu o jej zdjęcia. Po załadowaniu takiej fotografii do Clearview, apka wskaże imię i nazwisko, adres zamieszkania, miejsce pracy i wszystko, co udało się odnaleźć o danej osobie. Brzmi przerażająco? Nieoficjalnie wiadomo, że aplikacja została stworzona w celu wsparcia poszukiwań przestępców i korzystają z nich służby wielu państw na świecie. Podobno baza, z której korzysta program, to aż 3 000 000 000 fotografii.
Na szczęście w tej chwili aplikacja nie jest dostępna do pobrania oficjalnie. Nie można jednak wykluczyć, że za jakiś czas ten stan rzeczy ulegnie zmianie. W sumie, nie chodzi tu nawet o to, czy ktoś ma coś do ukrycia w sieci czy nie. Idea, jaka przyświeca temu narzędziu jest bardzo dobra, bowiem może ona znacząco pomóc służbom wywiadowczym na całym świecie. Rodzi się jednak pytanie o to, czy ktoś nie okaże się być słabym ogniwem i nie sprawdzi w Clearview na przykład osoby z którą ostatnio pokłócił się w mediach społecznościowych. W mojej opinii, nie można wykluczyć takiego biegu spraw. Właśnie z tego względu warto już teraz zaakcentować możliwe zagrożenia, jakie może nieść ze sobą tak potężna baza wiedzy o internautach.
Warto więc zastanowić się jeszcze raz nad tym, jakie informacje udostępniamy w sieci. Przyzwyczailiśmy się do spamowania znajomych setkami zdjęć w naszych profilach społecznościowych. Czy to jednak naprawdę dla nas dobre? A może ktoś będzie chciał wykorzystać takie odkrywanie się w sieci przeciwko nam? Sam jestem przeciwnikiem obnażania swojej prywatności w sieci. Mając na uwadze takie a nie inne narzędzia, nie będę zdziwiony, jeśli sceptyków będzie przybywało.
Źródło: Cnet