pon.. paź 7th, 2024

Czajnik elektryczny Teesa TSA1535 – recenzja

Fot: własne

Dziwnie to może zabrzmi, lecz czajnik jest jednym z najpotrzebniejszych przedmiotów w moim domu. Lubię go na przykład znacznie bardziej niż budzik, z którym mam kontakt chwilę wcześniej, a który w rankiem służy mniej więcej do tego samego, czyli do postawienia mnie na nogi. I chociaż na co dzień towarzyszy mi wiele elektroniki, to Jego Wysokość Imbryk, Pan Kawy i Władca Herbaty, był ostoją tradycji – metalowy, stawiany na ogniu z kuchenki. Aż nadszedł uzurpator, elektryczny czajnik Teesa TSA1535.

Kawy! (zdjęcie na licencji CC)

Czajnik jaki jest, każdy widzi

Czajnik jako naczynie służące do gotowania i nalewania wody nie pozwala na zbytnią inwencję, jeśli chodzi o formę zewnętrzną. Teesa TSA1535 nie jest tu wyjątkiem i wygląda podobnie do większości innych podobnych produktów – ot, metalowy cylinder zwężający się do góry, z dziobkiem do nalewania wody i podstawką z doprowadzonym kablem zasilającym. Ta podstawka w zasadzie odróżnia Teesę od prostszych modeli czajników – gdyż przeniesiony został na nią włącznik czajnika, a obok niego znalazły się także wyświetlacz, pokazujący temperaturę wody oraz dwa dodatkowe przyciski. Służą do aktywacji funkcji utrzymywania zadanej temperatury oraz, oczywiście, do jej ustawiania.

 

Teesa TSA1535, fot: Cododomu.pl

Wykonanie oceniam dość wysoko, choć nie jest to ideał – o ile do elementów stalowych nie mam większych uwag (poza tym, że woda pozostawia na nich ślady), to plastik od spodu z całą pewnością nie wygląda na produkt premium – zwłaszcza że widać niedoróbki obróbki na styku plastiku z metalem. Także i podstawka wygląda tak sobie, jednak żadna z tych kosmetycznych wad nie przełożyła się na praktycznie działanie – odpowiada za nie kontroler znanej firmy Strix.

Teesa TSA1535, fot: Cododomu.pl

Czajnik Teesa TSA1535 – parametry

  • Pojemność: 1,7 l, wskaźnik poziomu wody z podziałką
  • Moc: 1850 – 2200 W, grzałka zabudowana
  • Czas zagotowania 250 ml wody: 63 sekundy
  • Kabel: 63 W
  • Podtrzymanie temperatury: 8 h
  • Dostępne ustawienia temperatury: 50, 60, 70, 70, 80, 90 stopni
  • Wyjmowany filtr antywapienny

Czajnik wyposażony jest w zabezpieczenie zapobiegające włączeniu go bez nalanej wody.

Teesa TSA1535, fot: Cododomu.pl

Użytkowanie

Teesa jest zgrabna i poręczna. Przyciski w podstawie reagują sprawnie i z wyraźnym momentem zadziałania (towarzyszy temu także sygnał dźwiękowy). Wciśnięcie włącznika powoduje włączenie grzałki z domyślnymi ustawieniami – woda gotowana jest do 100 stopni, po czym grzanie jest przerywane, a koniec procesu sygnalizowany jest sygnałem dźwiękowym. Przez pewien czas na wyświetlaczu pokazywana jest jeszcze temperatura, po czym rozlega się kolejny sygnał dźwiękowy i całość się całkowicie wyłącza.

Teesa TSA1535, fot: Cododomu.pl

Ciekawsza jest możliwość podgrzania wody do zadanej temperatury lub podtrzymania temperatury na ustalonym poziomie. Tę pierwszą możliwość docenią miłośnicy herbat owocowych oraz zielonych, które potrzebują do procesu parzenia temperatur znacznie poniżej 100 stopni. Do włączania tej funkcji służy przycisk Keep Warm, wciśnięty PO załączeniu czajnika – wtedy mamy możliwość wybrania docelowej temperatury. Jeśli wewnątrz mamy wrzątek, to podtrzymanie nie pozwoli na wystudzenie wody poniżej zadanej temperatury. Jeśli właśnie włączyliśmy gotowanie, to woda zostanie podgrzana do zadanej temperatury bez wcześniejszego jej zagotowania.

To w zasadzie tyle, lecz okazuje się, że możliwość dość dokładnego określenia na wyświetlaczu temperatury wody co do jednego stopnia, zdecydowanie poprawia smak niektórych naparów. I już za tą funkcję warto byłoby dopłacić kilka złotych. Nie mówiąc o tym, że gotowanie wody w Teesie jest po prostu szybsze niż na kuchence.

Teesa TSA1535, fot: Cododomu.pl

Drugim powodem, dla którego chętnie zastąpiłem klasyczny imbryk jego elektrycznym odpowiednikiem jest pamięć. A precyzyjniej mówiąc taka drobna jej przypadłość, która polega na tym, że o całym świecie potrafię zapomnieć, kiedy akurat pracuję (lub gram, co Was będę oszukiwał). A ponieważ nie cierpię gwizdka i zwykle go nie zakładam, to co jakiś czas zasilałem cmentarzysko czajników kolejnym silnie przypalonym egzemplarzem. I chyba jednak wolę zapłacić nieco więcej za eksploatację elektrycznego czajnika niż co jakiś czas spalić klasyczny.

Teesa TSA1535, fot: Cododomu.pl

Znalazłem też parę niewielkich wad Teesy. Wspominałem już o dość nieszczególnych plastikach w konstrukcji, lecz poza kosmetyką nie przełożyło się to na użytkowanie. Szkoda natomiast, że korpus czajnika i dekielek nie mają izolacji termicznej – zdarzyło mi się dość dotkliwie to poczuć. Warstwowa konstrukcja z izolacją podniosłaby pewnie dość mocno koszty, ale zarazem zmniejszyłaby utratę ciepła i koszt energii przy podtrzymaniu temperatury, nie mówiąc o oszczędzeniu moich dłoni.

Podsumowanie

Teesa TSA1535 okazała się całkiem przyjemnym dodatkiem do mojej kuchni. Czajnik nie zajmuje dużo miejsca, jest poręczny w użyciu i dość łatwy do utrzymania w czystości (gorzej z kamieniem, lecz cała wina w twardej wodzie). Działa cicho i sprawnie, tak jak powinien działać. Nie sprawił żadnych przykrych niespodzianek, za to kilka przyjemnych i owszem. To prosty i raczej niezawodny sprzęt, który mogę na podstawie prawie miesiąca użytkowania szczerze polecić, zwłaszcza że w ostatnim czasie można go dostać w atrakcyjnej cenie 109 zł.

Jeśli poszukujecie urządzenia, które nie będzie Was kosztowało kroci, a jednocześnie zdoła zaoferować kilka inteligentnych funkcji – jak choćby możliwość bardzo precyzyjnego ustawienia temperatury – to wydaje mi się, że warto dać temu urządzeniu szansę. Cieszy także to, że na tle innych, konkurencyjnych firm, Teesa została wyceniona bardzo przystępnie. Mimo, że do ideału trochę zabrakło, to Teesa TSA1535 wywalczyła sobie pewne miejsce w mojej kuchni.

Powiązane