Dzieje się. Jeszcze nie tak dawno temu wydawało się, że zagrożenie koronawirusem jest marginalne. Obecnie jesteśmy w trakcie daleko idących zmian, które mocno oddziałują na naszą codzienność. Dobrze wiedzieć, że globalne marki pomagają w walce z zagrożeniem na wiele różnych sposobów. Dość ciekawie prezentuje się tutaj pomysł, na jaki wpadło Google.
Badania przesiewowe przez internet?
Wczoraj po południu rząd Stanów Zjednoczonych głosił wprowadzenie stanu wyjątkowego. Działania te mają zwiększyć kontrolę nad wirusem i ograniczyć jego rozprzestrzenianie się. Co ciekawe, Google we współpracy z rządem USA buduje specjalną witrynę internetową, która ma umożliwić szybkie wykonanie badań przesiewowych. To chyba jedna z niewielu sytuacji, kiedy „diagnostyka przez internet” znalazła sobie tak wielkiego sojusznika.
Google już kiedyś eksperymentowało z programem Dr. Google, jednak idea nie przyjęła się zbyt dobrze, efektem czego dziś niemal nikt nie pamięta o tym eksperymencie. W dużym skrócie, miał on umożliwić szybką diagnostykę w kierunku możliwych schorzeń po wpisaniu objawów. Niestety, ale tak wiele chorób daje podobne symptomy, że Google musiało odpuścić ten projekt, bowiem – jak można podejrzewać – mógłby on przynieść więcej szkody niż pożytku. Zatem, w czym tkwi różnica w przypadku koronawirusa COVID-19?
Firma postawiła na dość ciekawy model działania. Użytkownik będzie musiał się zalogować, a następnie przejdzie do podmenu objawów. Wypełniając je, otrzyma wstępną diagnozę. Spójrzcie w tym miejscu na jedną rzecz. Logowanie. Rzekomo ma ono być niezbędne, aby badanie przesiewowe mogło przynieść jakieś realne skutki. Zasadnym wydaje się więc pytanie o to, co się stanie, jeśli takie e-badanie wykaże u kogoś wynik pozytywny? Czy taka osoba od razu wpadnie do jakiegoś koszyka i skontaktuje się z nią na przykład lokalny oddział pogotowia? Na to pytanie nie znamy jeszcze odpowiedzi. Wydaje się jednak, że warto się nad tym przez dłuższą chwilę zastanowić.
E-badanie na koronawirusa – od kiedy dostępne?
Prezydent Stanów Zjednoczonych, Donald Trump, ujawnił, że obecnie nad programem pracuje aż 1700 inżynierów Google. Firma z Mountain View współpracuje przy tym projekcie z Alphily Verily. Ta druga firma będzie odpowiedzialna za analizę wyników, podczas gdy Google zapewni odpowiednią infrastrukturę techniczną. Uważa się, że twórcy projektu nie będą traktowali e-badania przesiewowego jako ostatecznej diagnozy. Być może będzie raczej usługa wspierająca segregację obywateli do wykonania pełnego, medycznego testu na COVID-19.
Podczas wczorajszej konferencji nie padła żadna precyzyjna data uruchomienia dedykowanej strony, jednak prezydent Donald Trump zapewnił, że zostanie ona uruchomiona w krótkim czasie. Inwestorzy dobrze zareagowali na tę informację, bowiem akcje Google wzrosły aż o 9,4%. W tej chwili nie wiadomo, czy inne państwa będą chciały przyłączyć się do programu. Na dobrą sprawę, nie wiadomo nawet, czy twórcy przewidują taką możliwość. Pozostaje nam czekać i stosować się do komunikatów wydawanych przez rząd. Przypominamy, że najważniejsze informacje wydane przez rząd w Polsce można odnaleźć tutaj.
źródło: 9to5Google, opracowanie własne