Apple Card to wciąż nowość, która dopiero buduje swoją pozycję na rynku. Firma najwyraźniej chce nieco bardziej zachęcić użytkowników do korzystania z tej technologii, bowiem oferuje nieoprocentowane plany korzystania z usługi. Jest tylko jeden drobny warunek.
Apple Card zapewni urządzenia firmy „za darmo”?
Świat znalazł się w kryzysie gospodarczym. PKB w wielu państwach leci na łeb, na szyję, a takie firmy jak Apple w pewnym sensie wręcz żyją z „cykliczności” zakupów dokonywanych przez użytkowników. Jak poradzić sobie ze stałym utrzymaniem sprzedaży w chwili, gdy – w samych Stanach Zjednoczonych – bezrobocie wystrzeliło do poziomów, które nie były notowane od dziesięcioleci? Oferując usługę, którą można nazwać planem ratalnym. Przynajmniej w pewnym sensie.
Jeśli użytkownik kupi na przykład iPada, AirPodsy, Maca czy smartfon od Apple i zapłaci dedykowaną kartą, odwlecze termin płatności o kilka miesięcy. Będzie można cieszyć się z nowego sprzętu, a czas uiszczenia opłaty zostanie rozłożony w czasie nawet do roku. Dopiero po tym czasie ruszy procedura ściągania odsetek. Można więc powiedzieć, że w pewnym sensie są to nieoprocentowane raty z opóźnionym zapłonem 😉
Dobra wiadomość jest taka, że osoby, które zdecydują się na takiego deala będą mogły też otrzymać 3% zwrotu kosztów, które zostały poniesione. Mało tego, korzystając z Apple Card, można będzie cieszyć się też punktami lojalnościowymi. Będą one przyznawane za zakupy w paru segmentach rynku, trudno tutaj operować konkretami. Nowe zasady działania mają zostać wdrożone w bliskiej przyszłości, najpewniej przed jesienią, bo wtedy startuje sprzedaż iPhone’a 12.
Szczerze mówiąc, mam mieszane uczucia. Raczej skłaniam się ku stwierdzeniu, że jeśli na jakąś drogą rzecz mnie nie stać to jej nie kupuję lub pracuję nad tym, aby było mnie na nią stać. Apple stwarza wrażenie poduszki bezpieczeństwa, bo doskonale wie, że trzeba jakoś nakręcić sprzedaż. Fajnie, na pewno wiele osób skorzysta i kupi sprzęt, na który w erze kryzysu najzwyczajniej w świecie nie mogliby sobie pozwolić. Wiecie, nowy telefon wyznacznikiem statusu społecznego i te sprawy.
Sytuacja robi się problematyczna w chwili, gdy kryzys się przeciągnie i część z osób, które skorzystały z oferty wciąż będą bez pracy lub ich nowa praca zapewni im niższy przychód. Co wtedy? System wygrywa, bo raz, że sprzedało już swój produkt, a dwa, że w jakiś sposób na pewno uda się ściągnąć odsetki. A użytkownik? Sporo mieszkańców Stanów Zjednoczonych nauczyło się żyć na kredyt, nie patrząc na konsekwencje. Oby te nie nadeszły zbyt szybko.
źródło: MacRumors, opracowanie własne. Na zdjęciu głównym: Apple Card
Comments are closed.