Jeśli nie jesteście mistrzami ogrodnictwa i Wasze kwiaty prędzej czy później usychają, powinniście przemyśleć zakup Xiaomi Plant Monitor.
Nie wiem jak to wygląda u Was, ale mam okresy w życiu, że chcę hodować kwiaty w domu. Na szczęście – dla nich! – często na planach się kończy i zwyczajnie po kilku dniach zapominam. Zdarza się jednak, że kupuję jakąś roślinkę i obiecuję sobie, że wyrośnie z niej mała domowa dżungla. Niestety ogrodnik ze mnie żaden, więc przeważnie kończy się na tym, że to narzeczona zajmuje się nabytkiem… lub on po prostu wolno dogorywa.
Dlatego przy następnym moim porywie pasji do ogrodnictwa, poważnie zastanowię się nad zakupem Xiaomi Plant Monitor.
Gadżet ten nie zamieni nas w ogrodników z prawdziwego zdarzenia oraz nie zajmie się roślinami za nas, ale będzie na bieżąco monitorował roślinę. Dzięki temu będziemy mieli na bieżąco informację w smartfonie czy jej warunki do wzrostu są odpowiednie i czy czegoś jej nie brakuje. Wystarczy włożyć go w ziemię obok naszej kwiatka.
W aplikacji Flower Care (która na razie nie jest dostępna w języku polskim, ale jest angielski) będziecie mogli śledzić parametry jak poziom powietrza, temperatury, nasłonecznienia czy wilgotności gleby. Każda z roślin może wymagać nieco innych warunków, dlatego po wcześniejszym sprawdzeniu będziecie wiedzieć czy musicie coś zmienić, żeby zapewnić jej optymalny wzrost.
Nie jest to potencjalny hit sprzedaży chińskiej marki, ale na rynku jest coraz więcej urządzeń, ułatwiających hodowlę roślin w warunkach domowych, wystarczy przypomnieć Platinet Smart Garden czy też „szafę” od LG. W końcu nawet naukowcy z MIT wzięli się za tą kwestię.
Jeśli chcielibyście spróbować swoich sił w domowym ogrodnictwie i zamierzacie kupić Xiaomi Plant Monitor będziemy musieli przygotować nieco ponad 80 złotych. Nie jest to drogi gadżet, więc może warto spróbować? No chyba, że i tak macie w domu same kaktusy.
Źródło: Allegro